wtorek, 7 października 2014


"Motylek" Katarzyna Puzyńska
Prószyński i S-ka
Wyd. 2014









  Debiutancka powieść Katarzyny Puzyńskiej o subtelnie brzmiącym tytule „Motylek“, to nie bajka i nie żadna lekka, jak ten kolorowy owad opowiastka, ale najprawdziwszy kryminał. Zatem niech Was nie zwiodą pozory i niech sielski nastrój malowniczego Lipowa, otulonego puchową kołdrą śniegu, nie uśpi Waszej czujności. W tej pięknie położonej miejscowości wszystko jest jak należy, kościół, remiza, sklep, posterunek, w którym młodszy aspirant Daniel Podgórski kieruje ekipą policjantów, salon fryzjerski, a jakże. Są też naturalnie mieszkańcy, którzy wiodą swoje mniej lub bardziej uporządkowane życie, zajęci codziennymi sprawami. Chwilową atrakcją jest młoda warszawianka Weronika Nowakowska, która osiedlając się w okolicy wprowadza nieco zamieszania, głównie wśród męskiej części społeczności, ale generalnie można by rzec cisza, spokój... Pomyślałby ktoś za klasykiem - nic się nie dzieje.  Otóż, nic bardziej mylnego, bo jest też morderca,  który zamienia tę senną rzeczywistość w pełną emocji i dramatycznych, niespodziewanych zdarzeń. Nowy rok rozpoczyna się w Lipowie mocnym akcentem, na skraju wsi, przy drodze znaleziona zostaje martwa zakonnica, choć początkowo sprawa wygląda na zwykły wypadek, okazuje się, że było to morderstwo, a sekcja zwłok odsłania kolejne zaskakujące fakty dotyczące denatki. Swoją drogą przyznam, że to fascynujące jak historia i styl życia zapisują się we wnętrzu człowieka oraz co można z niego wyczytać. Śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, cień podejrzeń pada na kolejne osoby, bo jak się okazuje, niepozorni miejscowi mają swoje głęboko skrywane tajemnice i nie wszystko jest takim, jakim na pierwszy rzut oka może się wydawać. Są też zdarzenia z odległej przeszłości, które stopniowo przed czytelnikiem odsłaniane, rzucają istotne światło na obecną sytuację. Do tego cichy bohater drugiego planu, niemal nieustająco prószący śnieg, przykrywa wszystkie mroczne sprawy i miesza szyki śledczym, zacierając cenne wskazówki. Gdy trupów przybywa, a dochodzenie się solidnie komplikuje, z pomocą Danielowi Podgórskiemu przybywa bezkompromisowa komisarz Klementyna Kopp z policji kryminalnej w  Brodnicy... 

  „Motylek“ ma wszystko, co według mnie, dobry kryminał mieć powinien, intrygującą zagadkę oraz zręcznie skonstruowaną fabułę, która trzyma w napięciu i z każdym rozdziałem podsyca ciekawość, pobudzając do myślenia. Akcja choć nieśpieszna, absolutnie nie nudzi, każdy detal czy opis jest tu celowy. Autorka niemal do końca sprytnie zmienia tropy, wodząc czytelnika za nos. Postaci są wyraziste i wyjątkowo interesująco sportretowane, także od strony psychologicznej, w niektórych przypadkach to wręcz majstersztyk. Cała galeria osobowości, ludzie z krwi i kości ze słabościami, lękami, rozmaitymi problemami. Ciekawą perspektywę tworzy narracja od strony mordercy, poznajemy jego punkt widzenia, plany i przemyślenia. Obok wątku kryminalnego jest też obyczajowy, który oddaje atmosferę, zwyczaje oraz wzajemne relacje panujące w małej, prowincjonalnej miejscowości. Świetnym zabiegiem jest, i ja osobiście bardzo to lubię, gdy w książce splata się przeszłość z teraźniejszością, co opowieść wzbogaca, czyniąc ją wielowymiarową, tutaj to się doskonale udało, wszystko razem tworzy spójną i logiczną całość. Do tego nie ukrywam, że urzekły mnie opisy zimowego krajobrazu, śnieg ma w książce swoją, wcale nie małą rolę. Bajkowa sceneria, kontrastująca ze zbrodnią tworzy znakomite tło i niepowtarzalny klimat. Okazuje się, że nie tylko skandynawscy pisarze potrafią ten walor dobrze wykorzystać. Powiem krótko: mnie się podobało i na pewno do Lipowa powrócę nie raz.
 


2 komentarze:

  1. To teraz pozostaje tylko sięgnąć po "Więcej czerwieni" :) Zachęcająca recenzja. Ja na pewno zabiorę się za Puzynską, jak już cała Polska ją przeczyta (a przynajmniej jej czytelnicza część).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno niż wcale. ;) A recenzja "Więcej czerwieni" już wkrótce. :)

      Usuń