czwartek, 17 grudnia 2015

"Widok z nieba" Clara Sanchez
Znak literanova
Wyd. 2015






  „Jest ktoś, kto pragnie, żebyś umarła" - wobec takiej przestrogi nikt nie pozostałby obojętny, takie zdanie zapada w pamięć i drąży umysł, nie daje spokoju. Kto? Dlaczego? A może to tylko jakiś koszmarny żart, opowieści szalonej kobiety? Przepowiednia staje się impulsem do obsesyjnych dociekań, a droga do prawdy okazuje się pasmem zaskakujących odkryć. 

  „Widok z nieba" Clary Sanchez to historia dziewczyny, modelki, która, ma wszystko o czym wielu marzy: sławę, pieniądze, karierę, niebanalne, kolorowe życie. Ma też rodzinę i udany związek, wydaje się, że jest szczęśliwa, czerpie satysfakcję z pracy i relacji z bliskimi. Można by pomyśleć, że jej życie jest niemal idealne, po prostu „w czepku urodzona“. Jednak w miarę jak poznajemy ją lepiej, ten obraz się zmienia, detale nabierają ostrości, a to, co wyłania się z kolejnych wątków opowieści, dalekie jest od doskonałości.

  Początkowo Patricia to postać, która, w moim odczuciu, jest w każdym calu ulepiona ze stereotypów o modelkach, powierzchowna, skupiona na swoim wyglądzie, dość infantylna, beztroska, naiwna, wręcz niemądra, do tego stopnia, że niektóre jej przemyślenia budzą uśmiech politowania. Na szczęście, dla czytelnika i siebie samej, z biegiem zdarzeń przechodzi swoistą przemianę, niewątpliwie dojrzewa. Spotkanie z nieznajomą o imieniu Viviana i krótka z nią rozmowa, niespodziewanie burzy porządek, w którym od lat funkcjonuje młoda kobieta, wzbudza w niej niepokój, zmusza do głębszej refleksji, sprawia, że zaczyna przyglądać się sobie i swojemu otoczeniu uważniej niż dotąd. Zaczyna stawiać sobie trudne pytania i szukać na nie odpowiedzi, nawet gdy wnioski, do których dochodzi okazują się bolesne, nie odpuszcza, dzięki temu zaczyna rozumieć coraz więcej i stopniowo dochodzi do prawdy, nie tylko o sobie.

  Powieść splata wątki psychologiczne, obyczajowe i kryminalne, jest dość przewidywalna, ale mimo to z zainteresowaniem śledzi się, owiane mgłą tajemniczej przepowiedni, perypetie bohaterki. Wprawdzie liczne konkluzje, do których dochodzi Patricia, nawet dla średnio uważnego czytelnika są oczywiste znacznie wcześniej, ale nie uznałabym tego za wadę, bo to w pewnym sensie uzmysławia, że z boku, z dystansu widać lepiej. Osoba postronna, niezaangażowana emocjonalnie, często widzi więcej, wyraźniej, łatwiej jest innym wskazywać gdzie popełniają błędy, znacznie trudniej jest w ten sposób spojrzeć i oceniać siebie, swoje życie, postępowanie i relacje z ludźmi. Łatwiej zagłuszać własne lęki, wypierać wątpliwości, szukać alibi dla siebie, wytłumaczeń dla bliskich, przymykać oko, nie analizować, nie drążyć, by przypadkiem nie dotrzeć do sedna. Strona psychologiczna w moim odczuciu jest tu najciekawsza, mimo to „Widok z nieba“ mnie nie zachwycił, być może dlatego, że po laureatce nagrody Premio Planeta 2013 spodziewałam się opowieści, która wbije mnie w fotel i utkwi w głowie na długo, tak się nie stało. Nie urzekł mnie też język, którym posługuje się Sanchez, choć właściwie trudno powiedzieć na ile to wina autorki, a na ile tłumaczenia. Jednocześnie muszę przyznać, że książkę przeczytałam z zainteresowaniem, bo ogółem koncepcja coś w sobie ma, historia wciąga i na pewno jest to przyjemna lektura na kilka wieczorów, poza tym warto przekonać się osobiście, co tak naprawdę odkryła Patricia.