sobota, 8 listopada 2014

"Bogini zemsty" Sara Blaedel
Prószyński i S-ka
Wyd. 2014



  Kryminały uwielbiam, najbardziej te skandynawskie, jednak muszę przyznać, że twórczość Sary Blaedel była mi jak dotąd zupełnie nieznana. Jak to możliwe? Sama nie wiem, tym bardziej, że autorka nazywana jest „duńską królową kryminału“ i ma na swoim koncie spory zbiór powieści z tego gatunku. Pierwsza, z którą miałam przyjemność się zetknąć to „Bogini zemsty“ - piąty tom serii z ambitną policjantką kopenhaskiej policji - Louise Rick. Historia jest wielowątkowa, splata się tu kilka śledztw, najpierw zamordowany zostaje młody mężczyzna, wiele wskazuje na to, że jest to walka o wpływy pomiędzy miejscowymi gangami. Wkrótce potem w klubie żeglarskim, podczas klasowej imprezy dochodzi do chuligańskiego incydentu, który kończy się tragicznie dla jednej z dziewcząt bawiących się na imprezie. W końcu w portowych magazynach wybucha pożar, giną w nim ludzie... Kto jest sprawcą morderstwa? Kto zastrasza młodą wdowę? Komu i dlaczego zależało na spaleniu magazynu? Kim są ludzie, którzy zginęli w płomieniach? Czy wreszcie te sprawy w jakikolwiek sposób się ze sobą łączą? Przed śledczymi piętrzą się pytania, a kolejne wnioski są coraz bardziej zaskakujące...

  Po książkę sięgnęłam zupełnie nie wiedząc czego się spodziewać, choć kryminał skandynawski, to dla mnie od dawna synonim wszystkiego, co w takiej literaturze lubię najbardziej i ewidentnie mam słabość do pisarzy z tamtych rejonów. Cenię ten charakterystyczny styl, umiejętność opowiadania, tworzenia specyficznego klimatu oraz zręczność w konstruowaniu intryg i muszę przyznać, że się nie zawiodłam. Sara Blaedel wpisuje się w te dobre wzorce, snuje swoją opowieść równym tempem, przeplata wątki zbrodni z życiem prywatnym głównych bohaterów. Robi to wszystko bardzo umiejętnie, w odpowiednich proporcjach, tak by złaknieni tajemnic i zaskakujących zwrotów nie czuli się zaniedbani czy znudzeni. Nie ma tu zbyt wielu drastycznych, krwawych scen, ani zawrotnej akcji jest za to wciągająca układanka ludzi, zdarzeń, powiązań, motywacji i emocji, która krętymi ścieżkami wiedzie do finałowych rozstrzygnięć. Autorka przedstawia również bardzo ciekawe tło obyczajowe i kulturowe, nie da się ukryć, że duńskie realia pod wieloma względami nieco różnią się od naszych, co tym bardziej czyni te fragmenty interesującymi. Jest to piąta część serii, a więc kontynuacja perypetii Louise Rick, pomimo, że nie znam poprzednich, wszystko jest na tyle klarownie podane, że w niczym mi to nie przeszkadzało w odbiorze treści, co jest niewątpliwą zaletą. Choć z pewnością lepiej znałabym główną bohaterkę, jej przeszłość, współpracowników oraz relacje z bliskimi, gdybym rozpoczęła od tomu pierwszego i czytała po kolei. Jednak wątek kryminalny zupełnie na tym nie traci, bo to oddzielna historia, sprawa przeprowadzona od początku do końca w bardzo czytelny i logiczny sposób, nie ma więc mowy a zagubieniu się w meandrach opowieści, czyta się płynnie i dość szybko. Jako że, to debiut Sary wśród moich lektur, nie mam porównania z innymi jej książkami, ale mogę śmiało powiedzieć, że „Bogini zemsty“ zachęciła mnie do sięgnięcia po kolejne pozycje z dorobku pisarki. W mojej ocenie jest to solidny skandynawski kryminał z wątkiem obyczajowym, zgrabny w formie i ciekawy w treści. Dodatkowy plus za „Gang Olsena", który przybrany syn Louise - Jonas - ogląda nałogowo, mniej więcej w jego wieku też przepadałam za tym filmem, bawił mnie niesłychanie, więc i miły akcent osobisty się trafił... Ogółem, podobało mi się i polecam.