niedziela, 8 kwietnia 2018

"Baronówna"
Na tropie Wandy Kronenberg, najgroźniejszej polskiej agentki.
Michał Wójcik
Wydawnictwo Znak literanova
2018


 



  Długo czekała na pożółkłych kartach starych, zapomnianych akt i przekazów, aby jej historia wreszcie została opowiedziana. Ostatecznie, miała dużo szczęścia, a może to autor książki je miał? Bo trafił na wyjątkowo smakowity kąsek i chociaż łatwo nie było, efekt końcowy trzyletniej pracy przekonuje, że było warto. Ale po kolei...

  Michał Wójcik, historyk i dziennikarz, podczas poszukiwania materiałów do publikacji rocznicowej dotyczącej Powstania Warszawskiego, brnąc przez archiwalne zapisy ludzkich losów, dokonał zaskakującego odkrycia - trafił na dziewczynę, która według relacji świadka, miała iść z pejczem na barykadę, jakby była z zupełnie innej rzeczywistości. Czy to zdarzyło się naprawdę? Czy było szaleństwem, czy odwagą? I kim właściwie ona była? Zaintrygowany niezwykłą sceną i samą postacią, zaczął szukać odpowiedzi na te pytania. Przejrzał tony zakurzonych dokumentów, publikacji i akt IPN-u, docierając do fragmentów jej życiorysu, by jak puzzle złożyć je w opowieść, która różnie może być oceniana, ale niewątpliwie robi wrażenie i budzi emocje.

  Wanda Kronenberg pochodziła z kosmopolitycznego, zamożnego domu, matka była Włoszką z brytyjskim paszportem, a ojciec Polakiem o żydowskim pochodzeniu. Wybuch wojny w 1939 roku, zastał ich w Warszawie, rujnując dotychczasowe życie i odbierając część majątku. Co się stało z młodą baronówną? Jej życiowa, popisowa rola, dopiero się rozpoczęła. Woli przetrwania miała pod dostatkiem, pewności siebie i sprytu też jej nie brakowało, za to skrupułów, owszem. Bez problemu odnalazła się w zaistniałej rzeczywistości, przebojowa, młoda kobieta, umiała sobie doskonale radzić, wykorzystując atuty urody i intelektu. Mało tego, okazała się dobrym materiałem na agentkę wywiadu, i to nie jednego. Komu służyła, z kim kolaborowała? Tutaj czytelnik może dostać zawrotu głowy i nie raz przeciera oczy ze zdumienia. Prawdę mówiąc - z kim się dało: Gestapo, AK, NKWD... Momentami trudno się połapać, natomiast jej te roszady wychodziły bezbłędnie. Uwodziła, zdradzała, donosiła, manipulowała, posyłała na śmierć, i co istotne, ale i zaskakujące - sama nie dawała się zabić.

  Trzeba przyznać, że autor wykonał benedyktyńską pracę, a nam, finalnie zaserwował całość w bardzo smacznej formie. Losy Wandy tak się plotą, że niosą czytelnika jak najlepsza powieść, trzymająca w napięciu, pełna zwrotów akcji. W jej życiu nudy i banału nie było. To historia, będąca gotowym materiałem na znakomitą, sensacyjną fabułę szpiegowską, o bezwzględnej agentce, niezwykłej kobiecie kameleonie. Trudno oceniać ją jednoznacznie negatywnie, bo prawdziwych motywów jej działań i wielu tajemnic, nie znamy, najpewniej nie poznamy ich nigdy. Jednak nie ma wątpliwości, że była osobą bardzo intrygującą. Czy wyłącznie zepsutą i złą? Z kim grała, przeciw komu i o co? Jak się to wszystko skończyło? Sami się przekonajcie i oceńcie.