czwartek, 7 czerwca 2018

"Ortodroma"
Mateusz Janiszewski
Znak Literanova
2018







  „Tam piję piwo smakujące kurzem i dukam, z trudem usiłując wytłumaczyć podpitemu osiłkowi, kim jestem i dokąd zmierzam.
- Południe. Jacht. Antarktyka.
A on powtarza tylko  por qué, por qué, a mi kończą się słowa i nie potrafię wytłumaczyć po co.“

  Mateusz Janiszewski, lekarz, pisarz, wyrusza śladami podróżników sprzed ponad stu lat, kierunkiem jest Antarktyka. Podążając tropem poprzedników, wydeptuje własne ścieżki i pisze swoją historię. Mierzy się z  bezkresną przestrzenią, bezwzględną przyrodą, ale przede wszystkim z samym sobą, słabościami ciała i ducha, strachem, bólem, zwątpieniem, ograniczeniami ludzkiego organizmu. Balansując na granicy, uparcie brnie do przodu. Dążąc do celu wędrówki doświadcza całej gamy emocji i przemyśleń, którymi dzieli się z czytelnikiem. Trudno oprzeć się wrażeniu, że istotą tej przeprawy jest nie tylko „koniec świata“, ale także, a może przede wszystkim, poszukiwanie harmonii, sensu i prawdy o sobie, o człowieku. Dogłębne i szczere, przenikliwe do szpiku kości, jak lodowaty wiatr, który niemal nieustannie w tej drodze mu towarzyszy.

  Autor snuje swoją relację językiem barwnym, bardzo plastycznym, opowiada obrazami, by oddać klimat odwiedzanych miejsc i nakreślić jak najbardziej pełny przekaz swoich przeżyć. Tego, co go otacza, co staje się jego udziałem i budzi refleksje. Czytelnik może się poczuć jakby był na miejscu, towarzyszył mu krok w krok, chłonął lokalny koloryt i dzielił te same doświadczenia. Tutaj każde słowo ma znaczenie, zaskakuje dbałość o szczegóły, bogactwo języka i zręczność z jaką Janiszewski formułuje myśli, ubierając je w misterne, wyszukane konstrukcje. Reportaż, bez wątpienia jest językową ucztą, a jednocześnie intrygującą opowieścią o potędze natury i człowieku. Lektura z rodzaju bardziej wymagających, warta uwagi i poświęcenia czasu, nie tylko dla pasjonatów wojaży i literatury faktu.

  Słowo wyjaśnienia, czym jest tytułowa „ortodroma“, to najkrótsza droga między dwoma punktami na powierzchni kuli biegnąca po jej powierzchni. W moim odczuciu to doskonała alegoria wędrówki, ale i życia, w końcu wszyscy podążamy z punktu A do punktu B - głodni przeżyć, igrający z losem i zachłanni - w kierunku osobistego końca świata...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz